CZY TO JUŻ JEST DOBRY MOMENT?
Po pierwsze, na jakimkolwiek polu inwestycyjnym byś się nie znajdował, powinieneś zdawać sobie sprawę, że kupując nigdy nie trafisz idealnie w dołek, a sprzedając nigdy nie trafisz idealnie w szczyt. Niby jest to oczywiste, ale właśnie z powodu braku uświadomienia sobie obydwu powyższych 'oczywistości' rodzą się pytania 90% osób, które myślą o inwestowaniu w ___________* (*wpisz dowolny rynek).
Wiem, że w scenariuszu idealnym kupujemy wszystko na dołku, następnie sprzedajemy na szczycie, a po 3 transakcjach stajemy się milionerami. Jednak życie tak nie wygląda i na rynku najlepiej jest postąpić tak, jak byśmy wybierali się na imprezę. Delikatnie się spóźnić i wrócić do domu zanim zjawi się policja :-) Delikatne spóźnienie się pozwoli nam potwierdzić, że impreza się rozkręciła i możemy udać się do baru po pierwsze drinki. Jednak nie chcemy czekać, aż zrobi się zbyt głośno, bo to najczęściej wieszczy duże kłopoty.
W maju i czerwcu zeszłego roku wszyscy wiedzieliśmy, że odwołanie pandemii miało tylko jeden cel – zwiększenie frekwencji wyborczej. Już przed jej odwoływaniem pojawiały się sygnały, że po wyborach wszystko wróci do nie-normy. Z tego można było wyciągnąć dość oczywisty wniosek – sytuacja na rynku nieruchomości rzeczywiście jest niestabilna i to dobry moment na rozpoczęcie szukania okazji.
Tyle że...
W międzyczasie Rada Polityki Pieniężnej uszczęśliwiła posiadaczy miliardów oszczędności trzymanych na kontach bankowych. Dlatego w minionym roku mogliśmy zaobserwować swego rodzaju pojedynek bokserski pomiędzy popytem a podażą, gdzie każdy z zawodników bardzo ostrożnie wyczekiwał ruchów rywala. Dwóch mocarzy – kryzys oraz nikły procent – stanęło naprzeciwko siebie i zwyczajnie 'sprawdzało przeciwnika'.
Nie ulega wątpliwości, że część mieszkań została sprzedana nagle, bo została zwyczajnie źle kupiona (bardziej jako spekulacja, nie inwestycja lub część zrównoważonego planu biznesowego). Niemniej miniony rok można podsumować jako nieruchomościową stagnację. Delikatne ruchy na rynku, nic więcej. Znacznie dłuższy czas realizacji transakcji, przy praktycznie niezmienionych średnich cenach transakcyjnych. W mojej ocenie, znacznie większe prawdopodobieństwo ma dalszy wzrost cen, aniżeli jakakolwiek większa korekta. Pytanie tylko, czy to tak naprawdę ma dla Ciebie znaczenie? By zrozumieć o co mi chodzi, najlepiej jest spojrzeć na całość z nieco szerszej perspektywy.