ZIEMIA ROLNA TYLKO DLA ROLNIKA?
W powszechnej świadomości panuje przekonanie, że nabywcą ziemi rolnej może być tylko osoba posiadająca status rolnika lub chociażby wykształcenie rolnicze. Takie pojmowanie rzeczywistości jest pokłosiem szerokiej medialnej dyskusji, która dotyczyła gruntów rolnych najpierw w chwili akcesji Polski do Unii Europejskiej, czyli w 2004 roku, a później w 2006 roku, gdy kończył się okres przejściowy na zakup ziemi rolnej przez obywateli państw członkowskich UE. Ta druga data wiąże się z wejściem w życie ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. Oficjalnie komunikowanym celem tejże ustawy było zahamowanie spekulacji na rynku nieruchomości rolnych, jednak pod przykrywką ustawy ograniczono możliwości inwestycyjne nie tylko rodzimym przedsiębiorcom, ale i tym z kapitałem niemieckim, czy holenderskim, którzy postrzegani byli u nas jako potencjalni nabywcy polskiej ziemi. Skoro nie może spekulować nikt, to tym bardziej działanie takie nie będzie osiągalne dla obcego kapitału - zapewne taka myśl przyświecała ustawodawcy. Praktyka pokazała, że było to myślenie błędne. Sam otrzymałem ofertę sprzedaży gospodarstwa o powierzchni 6600 ha, gdzie jednym z udziałowców był obywatel Holandii. O ile duży kapitał skutecznie wykorzystywał niedoskonałości ówczesnej ustawy prowadząc spekulacje przy wykorzystaniu spółek prawa handlowego, o tyle mniejsi inwestorzy ograniczyli swoje zakupy, a tylko część z nich podjęła wyzwanie związane z dogłębną analizą nowych przepisów.